niedziela, 2 listopada 2014

#2. ' Jesteś inna ... '


Jak już przeczytasz proszę skomentuj :) Dla Ciebie to chwila, a dla mnie natchnienie do dalszego pisania :) Dziękuję ♥

*Kate*

Budzik 6:30, wstałam, umyłam się i ubrałam. Rodzice pojechali już do pracy, więc śniadanie zjadłam sama uprzednio zmawiając dziękczynną modlitwę. Moja rodzina była religijna. Do przyjazdu autobusu miałam jeszcze godzinę i nie miałam co robić. Stwierdziłam, że ubiorę się i pójdę lasem prosto do szkoły. Założyłam ubranie wierzchnie, zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam zamykając dom. Przeszłam główną ulicę i stanęłam oko w oko z leśną naturą. Nigdy nie byłam zbyt związana z tymi całymi... drzewkami, roślinkami, zwierzaczkami. Zawsze to była mocna strona Clary. Byłam już w połowie drogi gdy nagle usłyszałam wycie wilka... nie dwóch wilków. Przez ciało przeszedł mnie dreszcz niepokoju, strach o swoje życie zaczął narastać. Kolejne wycie, przyśpieszyłam kroku i nie zbaczałam z głównej ścieżki. Zamarłam gdy zobaczyłam wielkie szaroniebieskie zwierzę biegnące jakieś 100 metrów ode mnie, po chwili dogonił go biały wilki zaszczekał. Wyglądało to jak zabawa lub jakieś wyścigi. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i nie mogłam uciec. Obydwa wilki zatrzymały się i spojrzały prosto w moje oczy. Nabrałam powietrza i nie wypuszczałam go, możliwe, że to był jedyny mój głęboki oddech w życiu dopóki one mnie nie pożrą. W końcu na tyle mogłam się ruszyć, że wyjęłam szybko aparat. Już miałam robić zdjęcie gdy wilki znów zaczęły biec, udało mi się je jeszcze uchwycić, ale niestety na zdjęciu było widać jedynie dwie kontrastujące plamy. Wróciłam do normalnego stanu i pędem ruszyłam w stronę szkoły.

*Clara*

- Widziałaś jej minę jak nas zobaczyła ? - blondyn roześmiał się na cały las - Nigdy nie zapomnę tego widoku.
- To nie jest śmieszne - stwierdziłam zakładając kurtkę.
- Oj przestań, bardziej by się zdziwiła jak by zobaczyła nas podczas przemiany - Rydhian stał jeszcze w rozpiętej koszuli mundurka. Barki lekko się odznaczały, a na brzuchu można było zobaczyć lekki kaloryfer - Teraz myśli, że po prostu w lesie jest jakaś para wilków. 
- Nie znasz Kate na tyle. Teraz nie spocznie dopóki nie dowiedzie całemu światu, że w New Hempshire zagościły wilki. A jak będziemy pod obserwacją, zobaczą kim jesteśmy, zaczną się badania, będą chcieli nas rozczłonkować i...
- Clara.... - chłopak złapał mnie za nadgarstki, ciągle się szamotałam i wyrywałam, ale bez skutku. - Clars !
- Czego ?! - dopiero gdy spojrzałam w jego oczy delikatnie się uspokoiłam, nawet nie wiem kiedy i jak położyłam dłonie na jego nagiej klatce. Serce biło miarowym rytmem, a klatka spokojnie unosiłą się w górę i w dół. Gdy spojrzałam gdzie one się znajdowały od razu je stamtąd wzięłam. Rydhian był... taki nieprzeciętnie przeciętny. Trudno mi to było wyjaśnić część mnie chciała go jeszcze poznać, zobaczyć jego prawdziwe ' JA ' , a druga chciała rzucić się na niego i pocałować.
- Nic takiego się nie stanie rozumiesz ? Skoro w New Hempshire nigdy nie widziano wilków to pomyślą, że coś sobie wymyśliła.
- Ale ona miała aparat i chciała zrobić zdjęcie.
- Jeśli zrobiła to... pomyślą, że przebiegały tędy. Jest jakiś większy las w pobliżu ? Lub nie wiem tundra ?
- Na wschód jest Las Kavannah. Paręnaście kilometrów stąd.
- No właśnie widzisz.
- A jak ona gdzieś tutaj stoi ?! I widziała to wszystko ?!
- O boże Clara ! Przestań panikować ! Zaczyna się to już robić denerwujące - spojrzałam na niego ze wściekłością i niedowierzaniem. Jak on mógł się tym nie przejmować ? Naraziliśmy nasze watahy na niebezpieczeństwo, a on nic sobie z tego nie robi. Zabrałam swoją torbę i poszłam przodem - Ej no poczekaj !
- Nie mam zamiaru być obiektem badań szalonego naukowca.
- Clara proszę, poczekaj - westchnęłam i zatrzymałam się.
- Liczę do 5, jak cię nie będzie obok idę. 1...2...3...
- Już, możemy iść.
Pod szkołą czekali na nas Kate i Jimmy. Od razu gdy nas zobaczyli pędem do nas przybiegli.
- Nie uwierzycie co ona widziała - jej ekscytacja była wyczuwalna na kilometr.
- Sama nie mogłam, ale dobra... w naszym lesie są wilki ! - wręcz krzyknęła. Wiedziałam, że to nie prowadzi do niczego dobrego.
- A nie pomyliło Ci się coś ? Może ktoś wyszedł z psami na spacer - zasugerował Rydhian. Ja starałam się nie odzywać, byłam zbyt zestresowana tą sytuacją.
- Nie, nie pomyliło. Spójrz - dziewczyna wyjęła z teczki zdjęcia. Dwie plamy, jedna szara, drugia biała.
- Nic tu nie widać oprócz dwóch plam, serio Kate kup sobie lepsze okulary - dodał Jimmy. Odetchnęłam z ulga gdy nawet on nie zauważył niczego. Jednak coś mnie zaintrygowało na tym zdjęciu.
- Kate mogę na chwilę ?
- Yhmm, jasne - przyjaciółka podała mi zdjęcie, a ja się przyjrzałam. Zza drzewa wynurzała się kolejna postać wilka. Rudy z białymi plamami na pysku, już wiedziałam kto to. Oddałam zdjęcie i odeszłam kawałek by wybrać numer telefonu - Clara idziesz ?
- Chwila, muszę zadzwonić do mamy - odczekałam parę sygnałów i po drugiej stronie odezwała się Pen.
- Halo.
- Czy ja mam Ci kiedyś uszy wyrwać ?! Co robiłaś w lesie ?!
- Ale o co Ci chodzi ?
- Co robiłaś w lesie ? - akurat zabrzmiał dzwonek na lekcje - Muszę kończyć, ale nie myśl, że ominie Cię ta rozmowa.
~*~
Przerwa na lunch. Jedyna dobra rzecz w szkole. Siedziałam nad swoim talerzem i przesuwałam rozgotowaną fasolkę po talerzu. Na przeciwko mnie siedziała cała trójka. Gdy nagle podeszła do nas jedna z 4A - Ashley.
- Heej Rydhian - spojrzałam na chłopaka, który swoją miną mógłby przebić klauna.
- Emm... cześć.
- Bo tak sobie pomyślałam, że niedługo jest szkolny bal zimowy i... nie chcesz pójść ze mną ? - zatkało nas. Zakryłam twarz rękę i starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Jimmy i Kate starali skupić się na jedzeniu, ale też im to nie wychodziło.
- Dam Ci... odpowiedź później - dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła, a dopiero wtedy z moich ust wydobyła się salwa śmiechu.
- No Rydhian widzę, że masz branie - skwitował Jimmy. Kate znów entuzjastycznie opowiadała o swojej porannej przygodzie kolejnej ciekawskiej grupie uczniów. Nie mogąc tego słuchać zebrałam swoje rzeczy i wyszłam.
- Clara, poczekaj - otworzyłam szafkę i wpakowałam do niej niepotrzebne już książki - Clara co się stało ?
- Ty się jeszcze pytasz ?! W tle widać moją młodszą siostrę.
- Skąd wiesz, że to ona ?
- Wszędzie poznam to jej rude wyliniałe futro - oparłam się o szafkę i walnęłam w nią pięścią - Nie wierzę, że mnie szpiegowała.
- W końcu to jest Twoja młodsza siostra, od czegoś musi być. To dzisiaj raczej nici z kolejnej lekcji.
- Nie, odbędzie się ta lekcja co by się nie miało dziać. Można to zrobić koło mojego domu - założyłam torbę na ramię i gdy zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję poszliśmy do klasy.
~*~
Gdy weszliśmy do domu na dole nikogo nie było. Dziadek pewnie poszedł na spacer, mama jest w pracy, a tata robi w swoim gabinecie. Poszliśmy na górę i od razu skierowaliśmy się do pokoju Pen. Siedziała przy komputerze i słuchała muzyki.
- Penelope Anastazjo Delmor masz spore problemy !
- Taa, bo już Ciebie boję ma... - zaniemówiła gdy ujrzała stojącego za mną Rydhiana - A on co tu robi ?!
- Nie Twój interes. Gadaj co robiłaś rano w lesie !
- A co ja nawet na spacer nie mogę pójść ?
- W wilczej postaci ?! I jeszcze koło nas ?! - akurat do pokoju wszedł ojciec.
- Co się tutaj dzieje Claro ?
- Ta smarkula mnie szpiegowała ! Podglądała mnie i Rydhiana i...
- A co wy we dwoje robiliście w lesie ? A tak po za tym jestem Mike, tata Clary i Pen - tata podał rękę blondynowi.
- Rydhian, miło mi.
- Skończyliście ? Mamy ważniejszą sprawę na głowie.
- Oprócz dziadka, który jest na skraju mieszkam z samymi kobietami, wiesz jak to jest - szepnął ojciec do chłopaka. Przewróciłam oczami i starałam się nie zwracać uwagi. Bardziej skupiałam się na zbyt pewnej Pen. Czułam jak przez moje ciało przelatuje fala mdłości, a oczy zmieniają kolor.
- Mam nadzieję, że to ostatni raz, bo jak nie...
- To co ?!
- Wyrzucę Twoją nową pościel z Justinem Bieberem, a tego byś chyba nie chciała - mała od razu pobiegła do łóżka i zasłoniła swój dobytek.
- Wszystko tylko nie to, błagaaam.
- Nie będziesz nas już szpiegować ?
- Nie, obiecuje nie będę tylko nie krzywdź Justina - wyszłam z pokoju cała nabuzowana. Wiedziałam, że za chwilę przejdę przemianę tak czy siak.
- Będę za godzinę, nie iść za mną - rzekłam i wybiegłam z domu przemieniając się.

*Rydhian*

- Kobiety - odrzekł tata Clary. Wydawał się spoko gościem. Wyglądał trochę jak rockman z tą brodą - Chcesz się czegoś napić ? Może sok ?
- Nie dziękuję - usiedliśmy w salonie i wyczekiwaliśmy powrotu Clary. A najbardziej ja.
- Długo znacie się z Clarą ?
- Od wczoraj, pierwsza się do mnie w szkole odezwała.
- Aaa, a czy wy... chodzicie ze sobą ?
- Nie, nie. Jesteśmy przyjaciółmi - nie dziwiły mnie te pytania, każdy ojciec dba o swoją córkę.
- A planujesz coś z nią ? Nie chcę być wścibski, ale wiesz Clara jest inna... jeśli można to tak nazwać. 
- Ohh tak jest bardzo wyjątkowa - dopiero teraz zacząłem myśleć nad Clarą. Nie nad Clarą - koleżanką, tylko nad Clarą - kochanką, dziewczyną... Nie wiem jak to dokładnie nazwać. Szybko jednak odegnałem tę myśl gdy do domu weszła zasapana dziewczyna. Od razu skierowała się do kuchni i wyjęła z szafki butelkę wody.
- Możemy się wziąć do pracy - odpowiedziała i upiła łyk. Wstałem z kanapy i poszedłem za blondynką.

*Clara*

Usiedliśmy na gałęzi jednego z drzew w lesie.
- Więc od czego zaczynamy, profesorze ?
- Dobra too... Tak jak wczoraj, zamknij oczy i weź wdech. Skup się na nosie, węchu.
- Ok już.
- Co czujesz ?
- Więc czuję... pierwsze co to Ciebie, później... zapach żywicy i... ziemię, to tyle.
- Teraz zatkaj nos, i skup się słuchu.
- Słyszę szum drzew, szczekanie psa na podwórku, Twój oddech, strumień - poczułam jak Rydhian zabiera mi rękę z nosa.
- Dobrze Ci idzie, skupiaj się na uszach - w końcu moja ręka opadła na nogę, a ja spokojnie mogłam oddychać.
- Ojacie udaje się ! - cieszyłam się jak małe dziecko. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętą twarz Rydhiana. Miał taki słodki i niewinny uśmiech - I co teraz ?
- Dalej ćwiczymy byś później mogła użyć Tire.
- Co to jest ? - ciekawość od małego była moją mocną stroną. Nikt nie wyszedł cało gdy zaczął o czymś opowiadać, a ja nie wiedziałam co to.
- To... To jest tak jakby połączenie zmysłu węchu, słuchu i dotyku. Wtedy łączysz się ze swoim duchowym wilkiem i jesteś w stanie WSZYSTKO usłyszeć, poczuć, wywąchać.
- Czyli jestem takim nadwilkiem ?
- Nie, to nie chodzi o to. Po prostu gdy używasz Tire, wszystkie Twoje zmysły się wyostrzają, ale nadal jesteś człowiekiem.
- Dziwne, rodzice nigdy mi o tym nie mówili.
- Może sądzą, że nie jesteś jeszcze gotowa - oparłam głowę o konar i westchnęłam - Jesteś inna, to tyle.
- W jakim sensie inna ? To znaczy wiem, że jestem dziwolągiem, ale...
- Nie chodzi mi o to, ale wracajmy już do pracy dużo jeszcze przed Tobą - po tych słowach zeszliśmy z konaru. Nadal nie wiedziałam o co mu chodzi. W jakim sensie inna ? Nie różnię się niczym od innych ludzi. No może tylko tym, że przeobrażam się w zwierzę tylko tyle. Wiedziałam, ze mu z tym nie odpuszczę, ale poczekam na moment. Dzisiaj ćwiczyliśmy tylko węch i słuch, a za parę dni dojdzie do tego jeszcze dotyk. To wszystko było dla mnie nowe i ekscytujące. Czułam się jak w młodości gdy dopiero zaczynałam poznawać swojego wilka. Pamiętam jak nie kontrolowałam jeszcze tego wszystkiego i gdy się zdenerwowałam przemieniłam się i ugryzłam tatę. Po ' nauce ' poszliśmy do mnie coś zjeść. Wygrzebałam z lodówki kurczaka i już miałam go kłaść na patelnię gdy do kuchni wpadł tata.
- Lepiej go zostaw, bo dom jeszcze spalisz - blondyn parsknął śmiechem, a ja udałam obrażone dziecko i usiadłam na krześle z założonymi na piersiach rękoma - Mama wraca dzisiaj wcześniej z pracy, więc trzeba szykować już kolację.
- Za ile będzie ?
- Koło 20:00, czyli za jakieś 40 minut. Rydhian, może zostaniesz u nas na kolacji ?
- Emm... rodzice będą się martwić. Po za tym nie będę wam przeszkadzał.
- Daj spokój nie będzie problemu, a do Twoich rodziców mogę zadzwonić - stwierdził tata. Nie wiem co on knuł, ale to mi się nie podobało. Mój ojciec był rozrywkowy to fakt, ale jeśli chodzi o sprawy związane z jego córeczką jest śmiertelnie poważny. Jedynego chłopaka jakiego akceptował był Jimmy i to też po wielu tygodniach poznawania go.
- No dobrze, w takim razie... zostanę.
- Świetnie ! Clara rozłóż talerze i sztućce, a i szklanki masz w szafce - wstałam od stołu i podeszłam do szafki wyjmując 7 talerzy i 7 szklanek.
- Daj pomogę Ci - obok mnie pojawił się Rydhian.
- Pogieło Cię ? Jesteś gościem, więc siadaj.
- Jestem również miły i Ci pomogę - zabrał rzeczy zaczął ustawiać na stole. Po kuchni zaczął rozprowadzać się słodki zapach cebulki pomieszanej z sławnym sosem taty. Powiedział, że da mi przepis gdy będę mieć swoją rodzinę. Po chwili do domu weszła mama obładowana zakupami.
- Pomoże ktoś ? - zabrałam od niej część toreb i postawiłam na blacie kuchennym. Dopiero teraz zauważyła Rydhiana nalewającego soku do szklanek - O a to kto ?
- To jest Rydhian, mój kolega ze szkoły.
- A to o Tobie Clara gada przez sen, jestem Karma - podali sobie dłonie, a ja dopiero teraz zrozumiałam co moja rodzicielka powiedziała.
- Że co ja, że robiłam, że co ?!
- Ostatniej nocy ciągle wypowiadałaś jego imię jak mantrę - czułam jak robię się cała czerwona. Blondyn nic nie powiedział tylko uśmiechnął - Nie wstydź się kochanie, zakochani tak czasami mają.
- Nie jestem zakochana - moja twarz przybrała wręcz bordowy kolor. Zawsze muszą mnie zawstydzać, jak nie jedno to drugie.
- Koniec gadania, Clara zawołaj Pen oraz dziadka i siadamy - krzyknęłam i po chwili wszyscy już siedzieli przy stole. Rozmowom , żartom i śmianiu nie było końca. Po skończonej kolacji Rydhian musiał już iść do domu.
- Więc... - zaczęłam. Nastała niezręczna cisza, wiedziałam, że wszyscy nas obserwują - Dzięki za kolację.
- Nie ma za co.
- Dobra to cześć.
- Paa - uśmiechnęłam się i pomachałam mu gdy był już przy furtce po czym zamknęłam drzwi.
- Miły ten Rydhian - wtrącił się tata - Ale jak Cię zrani to...
- To nic, nie jesteśmy razem i skończcie już z tą błazenadą - przewróciłam oczami i poszłam do siebie. Umyłam się , przebrałam i weszłam do łóżka. Chłodna kołdra opadła na mnie jeszcze bardziej powiększając moją senność. Usłyszałam jeszcze wycie wilka dobiegające z lasu i udałam się do krainy Morfeusza.
___________
Hello . xx
Rozdział trochę krótszy niż poprzednie, ale cóż... lepsze to niż nic :) Rozdział ogólnie pisałam wmuszając w siebie wenę, więc może być dosyć chaotycznie napisany. Naprawdę bardzo liczę na komentarze z waszej strony , pewnie wiecie jak one motywują do działania :)

CZYTASZ ? --> KOMENTUJESZ ! ♥

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne! Mega mnie urzekło!


    Zapraszam na mojego nowo powstającego bloga o książkach:
    http://annem-fanfiction.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham !
    Nie chce się chwalić ale pierwsza to przeczytałam :3
    Misiu czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń