sobota, 18 października 2014

Prolog.

- Mamusiu, już nie chce się bawić w chowanego ! - krzyczała mała dziewczynka. Blond loczki oplatały jej pulchną twarz, a w oczach co raz mocniej wzbierały się łzy. Szła leśną ścieżką co chwilę wołając mamę. W małych rączkach trzymała swojego pluszowego królika. Nagle usłyszała czyjś bieg, nie świadoma niczego odwróciła się. Kobieta od razu wzięła ją na ręce i zaczęła biec - Mamusiu gdzie byłaś ?
- Nie ważne skarbie już jest wszystko dobrze.
- A czemu biegniesz ?
- By jak najszybciej być w domu, tatuś już czeka na nas z kolacją.
- A będą frytki ?
- Tak oczywiście skarbie, że będą frytki - po chwili słychać było wycie wilków. Kobieta przyśpieszyła tempa i trzymając jak najmocniej córkę wbiegła do domu. Biegała po całym domu zamykając wszystkie zamki i okna, a mała dziewczynka siedziała na starym fotelu taty i wszystkiemu się przyglądała.
- A gdzie tatuś ?
- Pewnie poszedł do sklepu po Twoje frytki wiesz ? - kobieta pogłaskała małą po główce - Chodź pobawisz się w pokoju, a ja muszę coś załatwić.
- Idziesz po tate ?
- Tak, ale pod żadnym pozorem nie możesz się odzywać dobrze ? Zrobimy tacie niespodziankę - złotowłosa dziewczynka pokiwała ochoczo głową i weszła do pokoju. Usłyszała tylko jak mama wychodzi z domu. Nucąc kołysankę, usypiała swoją lalkę. Nagle usłyszała krzyk, ciekawa co się dzieje zeszła na dół. Na podłodze były kałuże krwi i ślady wielkich psich łap. Poszła dalej i zobaczyła ciała rodziców leżące w salonie.
- Mamo wstań jestem głodna - zero odzewu. Szarpała za ramię swojej rodzicielki, ale nic to nie dało. Nagle usłyszała sapanie. Spojrzała do góry, a w drzwiach stało wielkie zwierze z złotymi oczami. Kłpanęło pyskiem i zaczęło zbliżać się w stronę w dziewczynki. Jego rdzawa sierść lśniła w blasku zachodzącego słońca , a lekko zaschnięta już krew na  pysku była niczym świeżo zrobiony dżem porzeczkowy. Zacisnęła mocniej rączki na pluszowym króliku i patrzyła prosto w oczy bestii. Nie mogła krzyczeć, strach pozbawił ją jakiegokolwiek dźwięku. Leżała skulona na podłodze przytulając jak najmocniej swoją przytulankę. Bestia obeszła ją wkoło kąsając jej delikatną skórę zostawiając małe rany i trącała nosem. Nagle strach odszedł, a na jego miejsce wszedł spokój, wręcz niepokojący spokój. Po paru minutach całe rytuały bestii zakończyły się, a po niej ślad zaginął. Mała nie wiedziała co ze sobą zrobić. Mama zawsze ją uczyła, że w razie niebezpieczeństwa ma iść do sąsiadów by wezwali pomoc. Mimo, że miała zaledwie 5 lat bardzo dużo rozumiała. Tym razem nie chciała nikomu nic mówić. Chciała pobiec, uciec stąd, bo nie czuła się w tym domu już swobodnie jak kiedyś. Wyszła do ogrodu, chłodny powiew wiatru zmierzwił jej loczki, a na skórze pozostawił przyjemną gęsią skórkę. Nagle dziewczynka upadła, głowa wręcz wybuchała z bólu, a nudności co raz bardziej się nasilały. Usłyszała trzask łamiących się kości i zaczęła wręcz wyć z cierpienia. Zaczęła biec w stronę lasu, chciała uciec od tego. Po paru minutach, ból ustąpił. Czuła się znakomicie jak by nic się nie stało, ale jednak wydawało jej się jak by nie była sobą. Wyostrzony węch, doskonały słuch, wzrok miała tak świetny, że mogła zobaczyć mrówkę chodzącą parę metrów od niej. Spojrzała w dół i nie mogła uwierzyć co właśnie widzi. Zamiast stóp miała małe śnieżnobiałe łapki, chciała coś powiedzieć, ale z gardła wydała tylko cichy skowyt. Przerażona i jednocześnie zafascynowana dziewczynka zaczęła biegać po całym lesie. Co chwila potykała się wywalając na ziemię, ale nie przeszkadzało jej to czuła się wreszcie wolna. Do czasu gdy co raz bardziej czuła narastającą samotność i... głód. Miała ochotę na świeże surowe mięso, ale dokładnie nie wiedziała jak je zdobyć. Biegła przed siebie co jakiś czas się zatrzymując i rozglądając za jakimś zdechłym zwierzęciem. Jej uwagę przykuło światło 2 kilometry przed nią. Czuła to, czuła woń świeżej krwi i mięsa. Nagle usłyszała wycie wilka, bardzo blisko tego domu jak by wydobywało się z niego. Wycie przywołania, nie wiedziała skąd dokładnie to wie, ale jej instynkt sam ją pokierował. Powolnym truchtem zbliżyła się do posiadłości. Wielki dom był głównie z drewna. Drewniane ściany, drewniane okna , drzwi, drewniany taras. Widać, że pięknie urządzony, nawet jak na tak odludnione miejsce. Na tarasie ujrzała wielkiego majestatycznego wilka, podobny był do tego co zabił jej rodziców, ale ten był szary i nie miał jednego oka. Odwrócił głowę i patrzył prosto w oczy dziewczynki. Intensywny brąz jego oczu wręcz wołał ją by tu przyszła. Wilk zaczął iść w jej stronę, a ona pędem ruszyła jak najdalej tego domu. Nagle przed nią wyskoczył szczupły złotobrązowy wilk, zaraz po prawej stronie stanął wielki napuszony czarny wilk, za nią stanął szary wilk z tarasu. Wszystkie trzy zaczęły chodzić wokół niej, nie wiedziała co zrób, więc położyła się w geście kapitulacji. Wiedziała jak zachowywują się wilki z filmów dokumentalnych, położenie się oznaczało, że jedna ze stron poddaje się względem silniejszego członka stada. O dziwo reszta wilków stanęła i zrobiła to samo. Złoto brązowa bestia podeszła do dziewczynki i zaczęła obwąchiwać trącając lekko nosem. Mała podniosła pysk i zaczęła naśladować wilka przed nią. Czarny wilk podszedł od tyłu i zaczął obwąchiwać jej intymną część ciała, wilczek zapiszczał i odskoczył lekko w bok. Szary wilk tylko siedział i obserwował całe zajście. Nagle cala trójka zaczęła się przemieniać. Najpierw całe futro schowało się pod skórę, kły zmniejszyły, a paznokcie zastąpiły pazury. Przyszło im to z taką łatwością.
- Trzeba ją szybko zabrać do domu - stwierdziła kobieta - Jeśli nie przemieni się w człowieka do jutra zostanie wilkiem na zawsze.
- Tak wiemy Karmo, nie musisz nam tego za każdym razem powtarzać - zajęczał mężczyzna. Mała nie rozumiała co oni mówią. Słyszała słowa, ale w tej postaci dla niej był to nic nieznaczący bełkot - Przyniosę trochę królika z lodówki pewnie jest głodna.
- Chodź maleńka, nic Ci nie zrobimy - kobieta wyciągnęła do niej rękę. W każdej chwili była gotowa do ucieczki, ale jak to dziecko zaufała kobiecie i powoli podeszła do niej - Ohh jesteś taka śliczna.
- Ale śmierdzi człowiekiem - prychnął staruszek opierający się o drzewo.
- Tato...
- Tylko stwierdzam fakty, jest nowym wilkiem. Na razie trzeba się postarać by przemieniła się znów w człowieka - staruszek odwrócił się i kulejąc poszedł w stronę domu. Chwilę potem wrócił mężczyzna z kawałkiem mięsa w ręce i podstawił pod nos małej. Wzięła w zęby dość spory kawałek królika i w parę sekund zjadła całą porcję nie szczędząc kości.
- Widać, że była bardzo głodna. Nie może dużo ważyć, Mike weź ją na ręce i zabierz do domu.
- No pewnie, bo ja mam na tyle siły - mężczyzna podniósł białego wilczka i obydwoje poszli w stronę domu. Po paru godzinach prób i przygotowań do przemiany udało się wrócić dziewczynce do ludzkiej postaci. Nie obyło się bez przeraźliwego skowytu i wycia. Dziewczynka znów miała swoje małe rączki stópki, a blond loczki okalały jej pulchną twarz.
- Teraz powiedz skarbie jak masz na imię ? - kobieta uśmiechnęła się serdecznie podając małej kubek z gorącą czekoladą.
- Mam na imię Clara - odpowiedziała dziewczynka i upiła maleńki łyk napoju. - A Pani jak się nazywa ?
- Ja mam na imię Karma, a ten stary dziadek co siedzi na fotelu to Bob.
- Wie Pani gdzie jest moja mamusia i tatuś ? Czekają na mnie z frytkami.
- Niestety nie kochanie, ale jak chcesz to zrobię Ci frytki dobrze ? - mała przytaknęła ochoczo i wzięła kolejny łyk, tym razem większy.
- Przygotowałem jej już pokój na poddaszu - do pokoju wszedł czarnowłosy mężczyzna.
- A Pan może wie gdzie jest moja mamusia i tatuś ?
- Emm... - mężczyzna widocznie zakłopotany przejechał dłonią po włosach - Nie wiem, ale postaram się dowiedzieć.
- A jak ma Pan na imię ? - dziewczynka była strasznie ciekawska, wszystko chciała wiedzieć.
- Ja mam na imię Mike.
- A ja Clara ! - złotowłosa uśmiechnęła się do niego i podała mu rękę.
- Miło mi Cię poznać Claro - uśmiechając się równie szeroko odwzajemnił uścisk - Pewnie jesteś głodna i...
- Własnie zrobiłam kolacje dla Clary, smacznego kochanie - dziewczynka usiadła przy stole w kuchni i zaczęła zajadać się frytkami. Nagle do kuchni wszedł zdenerwowany czarnowłosy mężczyzna.
- Dzwonił oficer Parks, znaleźli ciała Violet'ów u nich w mieszkaniu, ale po córce ślad zaginął - obydwoje spojrzeli na Clare. Była już cała wysmarowana ketchupem - Trzeba z nią pojechać na komisariat. Powiemy, że znaleźliśmy ją w lesie.
- I co powiemy ? ' Tak znaleźliśmy dziecko Vanessy i Sama gdy była wilkiem i jak błąkała się sama po ciemnym lesie ' albo jak spyta się co robiliśmy w lesie o tej porze to odpowiemy ' Polowaliśmy jako wilki na sarne ' tak jesteś bardzo mądry Mike - kobieta popukała się pare razy w czoło i oparała o blat kuchenny - Może jak będą ją poszukiwać to powiemy, że to nasza córka.
- Urodziła nam się z dnia na dzień i już ma 5 lat ? Karma, proszę cię. Na pewno mają jej zdjęcia.
- Najlepiej trzeba było ją zostawić w lesie ! - krzyknął z salonu staruszek - Ta mała tylko kłopotów nam przysporzy.
- Jak możesz ! Zostawiłbyś małe dziecko tam ?! Przecież w lesie wręcz roi się od niebezpieczeństw !
- Najwyżej by ją coś zabiło i pożarło .
- Michaelu Delmor, powiedz coś swojemu ojcu, bo mu za chwilę drugie oko wydrapię !
- Karma ma racje tato. Clara to jeszcze dziecko nie dałaby rady przeciwstawić się naturze.
- Dziękuję - mała akurat skończyła jeść i wszyscy zapomnieli o kłótni.
- Chodź skarbie pójdziemy się umyć i spać, pewnie jesteś już zmęczona.
- A opowie mi Pani bajkę ?
- Oczywiście - dziewczynka szybko się umyła i prawie zasypiając w rękach kobiety poszły na górę. Położyły się we dwie na łóżku i po skończonej bajce mała już spała. Kobieta ucałowała ją delikatnie w czoło , zgasiła lampkę stojącą na nocnym stoliku i wyszła. W salonie siedział tylko jej mąż przełączający co chwilę kanał telewizyjny - Nie wiem co mamy zrobić. Tak bardzo staramy się o dziecko, a Clara ...
- Jest jeden sposób - kobieta popatrzyła ze zdziwieniem na mężczyzne, ale nic się nie odzywała - Pójdziemy z nią na komisariat. Jak będą się pytać co robiliśmy w lesie powiemy, że poszliśmy na wieczorny spacer.
- A co później ?
- Clara nie ma nikogo innego, więc zostanie oddana do domu dziecka. Postaramy się o adopcję.
- Wiesz ile będzie trwać całe to składanie papierów ? Clara to człowiek, a nie urządzenie z kartą gwarancyjną.
- Nie mamy innego wyjścia słońce - mężczyzna objął ramieniem swoją żonę i ucałował czubek głowy - Musimy być dobrej myśli.
Po roku zamknięto śledztwo w sprawie zabójstwa Vanessy i Sama Violet'ów. Uznali, że był to atak chorych na wściekliznę zwierząt. Po męczących próbach, udało się Mikeowi i Karmie zaadoptować Clarę. Teraz uczą ją zachowań w wilczym stadzie i jak polować, a co najważniejsze... jak obronić się w razie niebezpieczeństwa.
_____________________
Witam :)
Liczę na szczere opinie w komentarzach oraz mam prośbę i polecanie mojego bloga na innych :) Dla was to kilka sekund , a dla mnie bardzo duża motywacja <3


2 komentarze:

  1. O mamciu :O Piękne, wspaniałe ale moją i innych opinię już znasz ! Zawsze kochająca :3 I największa fanka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem szczególną fanką powieści fantastycznych. Ale to jest genialne! To jak dokładnie i z wielkim wyczuciem opisujesz zarówno sytuacje jak i uczucia, wprawiają czytelnika w stan "chcę więcej". Czekam na dalszą część. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń